niedziela, 20 marca 2016

Powrót do pracy nr 2 :)

Do urodzin Oli postanowiłam nie zaprzątać sobie głowy żadną pracą. Tak też uczyniłam. Po wszystkich odprawionych roczkach postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i wykonałam jeden telefon.

Dyrektorka: No tam Kasiulku? :)
Ja: Pani Asiu nie potrzebujecie pielęgniarki na pełny etat?
D: Potrzebujemy, przychodź!
Ja: Tak? :) :) :)
D: Tak, a od kiedy byś chciała zacząć?
Ja: Od marca.
D: Ojeeej nie wiem czy od marca się uda, bo trzeba badania zrobić, itd. ale przyjdź, porozmawiamy, chcemy Cię zobaczyć.
Ja: Dobrze, kiedy? Może być jutro?
D: A dzisiaj?
Ja: Ok, może być dziś.
D: Super, to do zobaczenia.
Ja: Do widzenia.

Tak więc pojechałam na spotkanie, powiedziałam co i jak, czego oczekuję, ile chciałabym zarabiać, jak zmianowo chciałabym pracować... moje prośby zostały przyjęte, pozostało mi tylko czekać na decyzję z góry, która i tak była oczywista, no ale... :)

Dostałam umowę od razu na rok, na pełny etat i zaczęłam pracę od 10 marca :) Bardzo się cieszę, że wróciłam na stare śmieci do przychodni. Znam dyrekcję, znam obowiązki, specyfikę pracy, niektóre dziewczyny, bo jest też dużo nowych, więc było mi łatwo odnaleźć się po tak długim czasie. Dyrekcja bardzo się ucieszyła, że chcę do nich wrócić, starają się dobierać dobry zespół, chętnie ze sobą współpracujący i muszę przyznać, że udaje im się to, bo dziewczyny są naprawdę świetne.

Do pracy idę z uśmiechem, chętnie wstaję, mimo że pobudki są nawet i o 5. Nie myślę w sposób by wstać, odbębnić swoją pracę i wrócić do domu. Ta praca sprawia mi przyjemność, mam kontakt z pacjentami, którzy owszem czasem wkurzają niemiłosiernie, ale są też dni, kiedy wychwalają... człowiek dostaje wtedy skrzydeł i ma ochotę odlecieć aż do nieba... i dzięki właśnie takim chwilom wiem, że jestem na właściwym miejscu, że spełniam się zawodowo i chce mi się góry przenosić :)

wtorek, 1 marca 2016

Imprezowy luty :)

Luty był dla nas naprawdę bardzo intensywny i imprezowy! Najpierw wspólnie organizowane przyjęcie z dwoma koleżankami z okazji roczku naszych dziewczynek dla sąsiadek, drugie dla warszawskich mamusiek lutowych z forum mjakmama24 (skumplowałyśmy się i zżyłyśmy, tworząc świetną paczkę, spotykamy się razem z dzieciakami, a także robimy babskie wypady na wspólne śniadania, obiadokolacje, teraz planujemy wypad do kina na Dzień Kobiet) i wreszcie ostatnie przyjęcie, które odbyło się w niedzielę, dla rodziny i chrzestnych.

Wszystkie były bardzo udane! Oli dopisywał humorek, śmiała się i cieszyła z prezentów. Panowała miła atmosfera, wszystkim smakowało jedzonko, torty, babeczki i inne smakołyki, co niezmiernie mnie ucieszyło. Goście również byli bardzo zadowoleni. Mój już mały roczniak zarażał uśmiechem na prawo i lewo. No rozbrajająca jest, kocham ją najmocniej na świecie! :)

Jesteśmy właśnie po bilansie roczkowym. Z racji, że przesuwamy szczepienie MMR na okres letni, doktor prosił żeby pokazać się z Olą po roczku. Waży 9500g, ma 74cm wzrostu, jest prawdziwym okazem zdrowia. Śmiać mi się chciało bo doktor po badaniu mówił, że teraz będzie robić to, i to... i tak wymieniał, a my za każdym razem, że już to robi hehehe :) Wszędzie jej dosłownie pełno. To taki mały, ruchliwy, kochany owsik! :)