Dyrektorka: No tam Kasiulku? :)
Ja: Pani Asiu nie potrzebujecie pielęgniarki na pełny etat?
D: Potrzebujemy, przychodź!
Ja: Tak? :) :) :)
D: Tak, a od kiedy byś chciała zacząć?
Ja: Od marca.
D: Ojeeej nie wiem czy od marca się uda, bo trzeba badania zrobić, itd. ale przyjdź, porozmawiamy, chcemy Cię zobaczyć.
Ja: Dobrze, kiedy? Może być jutro?
D: A dzisiaj?
Ja: Ok, może być dziś.
D: Super, to do zobaczenia.
Ja: Do widzenia.
Tak więc pojechałam na spotkanie, powiedziałam co i jak, czego oczekuję, ile chciałabym zarabiać, jak zmianowo chciałabym pracować... moje prośby zostały przyjęte, pozostało mi tylko czekać na decyzję z góry, która i tak była oczywista, no ale... :)
Dostałam umowę od razu na rok, na pełny etat i zaczęłam pracę od 10 marca :) Bardzo się cieszę, że wróciłam na stare śmieci do przychodni. Znam dyrekcję, znam obowiązki, specyfikę pracy, niektóre dziewczyny, bo jest też dużo nowych, więc było mi łatwo odnaleźć się po tak długim czasie. Dyrekcja bardzo się ucieszyła, że chcę do nich wrócić, starają się dobierać dobry zespół, chętnie ze sobą współpracujący i muszę przyznać, że udaje im się to, bo dziewczyny są naprawdę świetne.
Do pracy idę z uśmiechem, chętnie wstaję, mimo że pobudki są nawet i o 5. Nie myślę w sposób by wstać, odbębnić swoją pracę i wrócić do domu. Ta praca sprawia mi przyjemność, mam kontakt z pacjentami, którzy owszem czasem wkurzają niemiłosiernie, ale są też dni, kiedy wychwalają... człowiek dostaje wtedy skrzydeł i ma ochotę odlecieć aż do nieba... i dzięki właśnie takim chwilom wiem, że jestem na właściwym miejscu, że spełniam się zawodowo i chce mi się góry przenosić :)