wtorek, 10 czerwca 2014

Pełna nadziei...

Kiedy już doszło do mnie, że chyba wreszcie nam się udało, kiedy ujrzałam wynik z krwi, nagle niespodziewanie zaczęłam plamić. Zmartwiłam się niesamowicie, błagałam, żeby to nie było to, o czym myślę... Następnego dnia popędziłam do profesora, otrzymałam dużo ciepłych słów otuchy i gratulacji. Następnie pobiegłam do apteki, z której wyszłam z reklamóweczką leków.
Luteina, Euthyrox, Femibion... nigdy nie lubiłam faszerować się lekami, ale jak trzeba, to trzeba... dla mojej małej Kruszynki wszystko :)
Nie chcę się zbytnio nastawiać, ale staram się być spokojna, odpoczywam kiedy tylko mogę, oszczędzam się i wierzę, że będzie dobrze.
16 czerwca czeka mnie wizyta, mam nadzieję, że na niej dowiem się, coś więcej i co najważniejsze, że ciąża zostanie potwierdzona na USG, bo póki co świadczy o niej jedynie wzrastające HCG :)

P.S. Na budowie wreszcie postawili nasze piętro :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz