Pięć cudownych, wspólnie spędzonych, radosnych i niepowtarzalnych miesięcy za nami. Nie do wiary!
A jeszcze niedawno nasze dziecię było takie "malutkie" :)
Byłam pewna, że ten miesiąc będzie równie wyjątkowy pod względem rozwojowym jak ubiegły 4, ale jednak nie. Ola doskonaliła jeszcze bardziej to, co już potrafi. No może z wyjątkiem prób siadania w leżaczku. O zgrozo! mało zawału nie dostałam, jak zobaczyłam ją zgiętą w pół majstrującą przy stópkach. Już widziałam oczami wyobraźni jak ciężar ją przeciąża i leci czołem prosto na podłogę... ach te czarne myśli. Od tamtej pory gdy coś muszę zrobić daję ją bardziej na leżąco albo bacznie obserwuję.
W salonie ma swój mały kącik zabawowy, gdzie rozłożone ma puzzle i koc oraz kosz z zabawkami. Namiętnie lubi się do niego czołgać, sięgać do niego ręką, przechylać i wywalać z niego wszystkie zabawki. No w końcu Bobas Lubi Wybór, prawda? Sama sobie wybierze, czym chce się bawić ;)
W kwestii jedzenia nic się nie zmieniło prócz tego, że kilka dni temu zaczęliśmy jej dawać dupki z chlebka, żeby sobie pociumkała i pomasowała dziąsełka, a przy tym rozpoczęliśmy ekspozycję na gluten. Co do rozszerzania diety mieliśmy czekać na koniec 6 miesiąca, ale jednak zdecydowaliśmy, że zaczniemy podawać jej powolutku, po jednym nowym warzywku w każdym tygodniu, bacznie ją przy tym obserwując, a za jakiś czas jak już przyswoi warzywka, będziemy dodawać do nich po troszkę kaszkę Holle z pszenicy z pełnego przemiału jako dalszą ekspozycję na gluten. W tym celu zakupiliśmy już krzesełko do karmienia i odbyliśmy w nim pierwsze przymiarki, a w sobotę podamy pierwsze warzywko... zastanawiam się tylko czy podać najpierw marchewkę, czy ziemniaczka :)
W ubiegły piątek odbyliśmy kolejne szczepienie. Przy okazji Ola została zważona i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu nie przekroczyła magicznej 8! Byłam pewna, że podwoiła swoją masę urodzeniową i waży już ponad 8 kilko, a tymczasem waga pokazała 7650g. Ewidentnie zaczęła zwalniać w przybieraniu na wadze co również widać po niej, bo mam wrażenie, że schudła na buźce i brzuszku (a pewnie po prostu ją wydłużyło), jednak wałeczki na rączkach i nóżkach w dalszym ciągu pozostały :)
Jeśli zaś o samo szczepienie chodzi, to wszystkie poprzednie do tej pory znosiła idealnie, natomiast to ostatnie zniosła koszmarnie! Nie dość, że miała gorączkę 38-39 stopni przez dwa dni, to jeszcze ogromny odczyn poszczepienny na rączce po krztuśćcu komórkowym. Z tego powodu ostatnią dawkę w okolicach 18 miesiąca dostanie w postaci bezkomórkowej. No niestety przy szczepionkach refundowanych w przypadku błonnicy, tężca i krztuśćca jest to często spotykane :( Na szczęście teraz czeka nas jeszcze tylko ostatnia (III) dawka pneumokoków, niedługo potem ostatnia dawka WZWB i potem do roczku mamy święty spokój :)
Przy okazji zrobiła się z niej okropna maruda! Oczywiście w większości dni jest kochana, uśmiechnięta i rozgadana, ale ma też takie dni, że pokazuje swoje humorki. Najbardziej nie lubię jak w ciągu dnia chce jej się spać, ale robi wszystko na przekór żeby tylko nie zasnąć, uparciuch jeden!
W kwestii spania, od pewnego czasu zaczęła pięknie przesypiać noce (no i teraz pożałuję, bo pewnie po tej pochwale dziecko mi się zepsuje, jak zawsze :D). Zasypia koło 21, czasem koło 22, w zależności o której jest kąpana i od dnia... i śpi do 6, lub po 6. Czasem zdarza jej się zbudzić po 4 lub koło 5, zje i idzie dalej spać. Natomiast jeśli chodzi o wstawanie o 6, to jest różnie... Czasem zje i idzie od razu spać, czasem zje i musi jeszcze troszkę pogadać i pokokosić się w łóżku i dopiero wtedy zasypia, a czasem, tak jak wczoraj, nie chce już spać, więc wstajemy :) W ciągu dnia popołudniu też zaczęła robić sobie pół godzinne, godzinne, czasem półtora, a nawet dwu godzinne drzemki... wszystko jest uzależnione od dnia, jej zmęczenia i humoru :)
A tak ogólnie... to pięknie się rozwija co potwierdza pediatra oraz neurolog, która na wczorajszej wizycie nie miała się do czego przyczepić i jedynie profilaktycznie dała nam skierowanie na USG przezciemiączkowe :)
A ja... po tym całym podsumowaniu zastanawiam się, czy mogło mnie coś lepszego w życiu spotkać? :)
Haha to w dzieciaczkach jest słodkie.... chce im się spać ale walczą z tym zaciekle...
OdpowiedzUsuńEhhh ale ten czas leci ;)
Ale szybko minęło te 5 miesięcy! Nim się obejrzysz, a Oleńka będzie już mówić i biegać. Pięknie rozwija się Wasza córeczka, oby dalej dawała Wam tyle radości i powodów do dumy :)
OdpowiedzUsuńJa bym na początek podała dynię :) bo jest najłagodniejsza i nie uczula, a zdarza się że marchew tak i do tego zatwardza.
OdpowiedzUsuńCzy Ola już siada? Bo jeśli nie to z krzesełkiem do karmienia bym się wstrzymała jeszcze.
OdpowiedzUsuńNasza pediatra dziś przy szczepieniu polecała zacząć już rozszerzać dietę po 4,5 miesiąca, nie czekać na 6 nawet jeśli mówi tak WHO. Mamy przez 10 dni podawać różne warzywka, a potem już zupki jako osobny posiłek.
Nie siada, ale w krzesełku mamy 3 poziomy zmiany oparcia (Chicco Polly 2w1) i ostatni jest półleżący i na tym poziomie mam zamiar dawać jej póki co jedzonko. Co do wprowadzania tych warzywek w ciągu 10 dni to moim zdaniem zdecydowanie za szybko. Alergia na dany produkt może wyjść nawet po pięciu dniach... Więc ja planuję iść schematem:
Usuń1 dzień - kilka łyżeczek warzywka (np. marchewka)
2 dzień - przerwa i obserwacja
3 dzień - to samo warzywko tylko w troszkę większej ilości
4 dzień - obserwacja
5 i 6 to samo warzywko tyle ile Ola już będzie chciała zejść
Potem od nowego tygodnia ten sam schemat tylko z nowym warzywkiem przemyconym ze starym poznanym, czyli np. marchewka z ziemniaczkiem. Ponoć dzieci już z poznanym smakiem chętniej zjadają nowy, no ale nie koniecznie.
Wiem, że to może rozwleczone w czasie, ale nam się nigdzie nie spieszy, a wolę jednak bacznie ją obserwować, co ewentualnie ją może uczulić, po czym może mieć problemy z brzuszkiem, itd. i mieć możliwość to zniwelować. A tak jak zacznę wprowadzać wszystko prawie na raz, to nie będę wiedziała co jej szkodzi.
A, to chyba że tak ;) Bo miałam na myśli takie typowe krzesełka do siadania.
UsuńTak, codziennie nowe warzywko to za szybko. Napisałam zbyt ogólnie. Generalnie naszej lekarce szło o to, żeby dosyć szybko doprowadzić do tego, żeby Fran dostawał zupki, w których będzie mięso. Dostaje żelazo, a lepiej, by otrzymywał je naturalnie.
Jeśli chodzi o warzywa, to wczoraj i dziś dostawał marchew i bardzo mu smakowała, aż płakał kiedy skończyłam go karmić, bo chciał jeszcze ;) Nie widzę, by było coś nie tak, więc jutro chyba podam mu już coś innego. Tym bardziej, że jest naprawdę już gotowy. Twój schemat jest dość rozciągnięty w czasie i gdybym nim szła, to zupki wprowadzałabym dopiero po kilku tygodniach. Z drugiej strony, jeśli Ci się nie spieszy, to czemu nie :) Schematów jest wiele i sama nie wiedziałam, jak to ugryźć, a dziś pediatra mi podpowiedziała :)
Co do tego czy coś szkodzi to owszem, trzeba być czujnym i obserwować. Ale ja jem dosłownie wszystko i nic Frankowi nie szkodzi. Nigdy nie miał żadnej wysypki, alergii, w rodzinie też nie mamy. Problemów brzuszkowych też nie ma. Także raczej nie przewiduję tego typu problemów, choć oczywiście mogą się zdarzyć.
Ja tez jem wszystko i Oli nie ma z niczym problemow no ale... mnie sie nie spieszy to sobie to rozloze :) A zupke juz z trzech warzywek jakas mozna zmajstrowac :) Ja bede probowac sama gotowac marchew, ziemniaka i inne warzywka i zobaczymy czy jej posmakuje :)
UsuńNajbardziej boje sie ze jak zaczne rozszerzac dietę to moga sie pojawic problemy brzuszkowe,ktorych Ola nigdy nie miala... wiwiec tak sie troche ociagam :)
Pamiętam, że Nadia też tak się przechylała. Właśnie wtedy, na przełomie 4 i 5 miesiąca zaczęłam ją coraz częściej zostawiać na podłodze. Było o wiele bezpieczniej niż w bujaczku. Przed 6 miesiącem bujaczek sprzedałam, bo w ułamku sekundy odpychała się nogami i wychodziła z szelek.
OdpowiedzUsuńZ warzywek podałabym raczej marchewkę. :) Oczywiście to Twój wybór, ale wydaje mi się, że lepiej marchew, bo ma bardziej konkretny smak. A ziemniak może być trochę mdły.
Piękne włoski :) Nasza Maja łysa jak kolano ;)
OdpowiedzUsuńWłoski? Boże... ona prawie łysa! A ja ubolewam, bo tyle włosków miała, a większość jej powypadała :( Teraz rosną jej już nowe, bardziej siwiutkie :)
UsuńMasz piękną córeczkę :) Ma takie bystre oczka!
OdpowiedzUsuńJak już czujnie patrzy :) dzięki Twojemu postowi zerknęłam na nasz wpis o piątym miesiącu Jakubka. Jeeej jak ten czas leci! Ani się nie obejrzysz, a Ola będzie kończyć roczek. To jest masakra :D Dużo zdrówka dla Oli i niech dalej poznaje tak ochoczo świat :*
OdpowiedzUsuńWow, kiedy to minęło? My rozszerzaliśmy w tydzień przed skończeniem 6 miesięcy. Ekspozycja na gluten wczesniej, najpierw w moim mleku, potem dodawałam do przecierów. Nie było żadnych reakcji alergicznych, do teraz, kiedy podałam jej pomidora z ekologicznej działki mojej mamy - szaleństwo, nie mogłam uwierzyć... Wcześniej pomidory, które kupowałam były w porządku.
OdpowiedzUsuńZe spaniem u nas jest podobnie :) dzięki temu mogę sobie pozwolić na odrobinę alkoholu, gdy najdzie mnie ochota i na relaks z mężem.
OdpowiedzUsuńStałe pokarmy jeszcze przed nami, ale już teraz się zastanawiałam co jej najpierw podam i myślę, że to będzie ziemniak, bo marchew jest słodsza i wolę zacząć od czegoś mniej wyrazistego, a słodycz wprowadzać stopniowo :)
Pięknie się rozwijają te nasze maluchy. Jeszcze trochę i faktycznie Ola zacznie biegać :-) wtedy to dopiero będzie trzeba mieć oczy dookoła głowy :)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Rośnie pannica:). Bałabym się marchewki że zatwardza. Ale w końcu trzeba probowac:) Powodzenia
OdpowiedzUsuńrośnie Ci wspaniała kluseczka :)
OdpowiedzUsuńa ja najpierw podałam jabłuszko, potem marchewkę, a potem ziemniaczka :)
Ja sie boje ze jak podam pierwsze owoce to potem warzyw nie bedzie chciala. Wiec najpierw pozna smak warzywek, a potem zaczne podawac owocki :)
OdpowiedzUsuńMoja Julia około 6 miesiaca też zaczęła robić się coraz dłuższa i mniej pulchniutka :) A ja taaak uwielbiałam te jej fałdeczki na rączkach :)
OdpowiedzUsuńJa podałam najpierw marchewkę - jak kto woli :)
Jeśli zje Ci ziemniaczka, z marchewką na pewno nie będzie problemu, bo słodsza :)
Jejku dziewczyny jestescie obie niesamowite i powiem szczerze, se patrzac na Was sama bardzo chce miec juz jakies malenstwo. Pizdrawiam Was mocno inie moge sie na Was napatrzec
OdpowiedzUsuńTaaak "Chcę spać, ale nie będę spać" ;p hehehe znamy to, znamy ;p
OdpowiedzUsuńNatomiast bardzo współczuję Ci tych reakcji poszczepiennych :( a bardziej to Oli oczywiście, bo bidulka to się namęczyła pewnie strasznie, bo pierw ją popikano, potem jeszcze źle się czuła... oby więcej takich "przygód" nie było.