Kubuś 4-ro miesięczniak, niezbyt chętnie leżący w gondoli, bardzo ciekawy świata, dający się uspokoić jedynie nagranym na komórce dźwiękiem odkurzacza. Teraz jeżdżący w wypasionej spacerówce przodem do otaczającego go świata, zasypiający przy ulubionej kołysance.
Julcia maluśki kurczaczek, niknący w wielkiej gondoli Jedo'wego wózka. Aż trudno było uwierzyć, że jest tylko 5 dni młodsza od Oli. Obecnie już nie kurczaczek, z jej wizytówką - uśmiechem od ucha do ucha rozweselającym nawet największego ponuraka.
Zuzia i jej piskliwy głosik, a w towarzystwie cichutka i spokojniutka. To właśnie ona z Julką zapoczątkowała wspólne spacery, w plastikowych "gondolkach" po szpitalnym korytarzu. Obecnie taka najbardziej dziewczęca, często w sukienusiach i opaskach, dalej cichutka i spokojniutka w towarzystwie, taka niepozorna, a jednak... :)
I Ola. Niegdyś najspokojniejsza, najcichsza, wiecznie śpiąca, z czarną czupryną na głowie, po której nie ma już ani śladu, obecnie coraz bardziej pokazująca swoje różki i dająca o sobie znać.
I tak leżały te nasze malutkie nieboraczki na tych matach, leżały i patrzyły się w ściany, oglądały się po sobie, nieświadomie muskały rączkami i nóżkami, słuchały naszych głosów, podczas gdy my - mamusie zacięcie objaśniałyśmy ilość w ciągu dnia zrobionych kupek, częstotliwość karmień, ale i nie tylko... było też mnóstwo innych, ciekawych tematów, nie dajmy się przecież zwariować.
Nastał piękny czas... dziewczynki zaczęły się obracać najpierw na boczki, potem na brzuszki i na plecki, coraz śmielej patrząc po sobie i uśmiechając się. Na początku każdy "przychodził" ze swoimi zabawkami i nimi się bawił, teraz oczywiście najciekawsze zabawki są te nie swoje. Wspólne zabawy, obroty, pełzanie, łapanie za nóżki, rączki, kosztowanie siebie nawzajem, głośne śmiechy i "rozmowy", a wśród nich ten nasz kochany najstarszy rodzynek zasuwający z prędkością światła, z najszczerszym uśmiechem świata, popiskujący radośnie :)
To wspaniałe uczucie, że nasze dzieci mogą wspólnie spędzać czas, razem się rozwijać i zawierać "przyjaźnie". Ciekawe czy te przyjaźnie zaowocują i przetrwają późniejsze lata? :)
Super sprawa! :)
OdpowiedzUsuńSuper, że macie taką ekipę mam i dzieciaczków - na pewno czas wam leci jeszcze szybciej w towarzystwie! :) A po takich maluszkach najbardziej widać zmiany :)
OdpowiedzUsuńAle słodko. :) osobiście bardzo bym chciała by Kubuś miał dużo kolegów, a z jego osobowością o nich nie trudno! Buziaki dla towarzyskiej Oli.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, my nie mamy na co dzień towarzystwa
OdpowiedzUsuńNa pewno dużo im to daje w codziennym rozwoju :)
Obstawiam, że będą w przyszłości nie raz łobuzować razem na osiedlu :-)
OdpowiedzUsuńmnie też ostatnio złapała refleksja nad tym, że te nasze dzieciaki już takie duże. A tak na prawdę niedawno dopiero wróciły z nami do domków :)
Kasiu, nie załamuj.... ;( Dziewczyny za niedługo skończą pół roku! Pół! 6 miesięcy!! Przecież to była zaledwie chwila... ;(((
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie jest wspaniałe. Zazdroszczę tych kontaktów z innymi dzieciakami. Laura takich nie ma a widzę wariuje na punkcie małych dzieci.
OdpowiedzUsuńCzas tak szybko leci ;)
OdpowiedzUsuńPewnie przetrwa. Takie przyjaźnie mogą osłabnąć, ale nigdy nie znikną.
OdpowiedzUsuńBoba-skowa imprezka:)
OdpowiedzUsuńSlodkie maluszki :) Fajnie mieć w otoczeniu dzieci w podobnym wieku :) my niestety mamy mały kontakt z takowymi, a jak raz położyłam swoją core na macie z dzieckiem o miesiąc starszym to zaczęła tak płakać jakby ducha zobaczyła, az to drugie dziecko też wpadło w histerie i na tym się skończyła przygoda :) teraz na szczęście jest lepiej :)
OdpowiedzUsuńŻyczę by te przyjaźnie przetrwały bo to coś pięknego :)
OdpowiedzUsuńFajne są takie spotkania i fajne jest posiadanie kogoś kto ma dziecko w tym samym wieku :*
OdpowiedzUsuńFajnie jak dziecko od najmłodszych lat ma kontakt z rówieśnikami
OdpowiedzUsuńLata świetlne mnie nie było ;) ostatnio czytałam o ciąży, a tu już całkiem duża dziewczynka ukazała się moim oczom :) gratulacje :)
OdpowiedzUsuńNie ważne jak długo trwają przyjaźnie, czy od czasów kołyski czy od niedawna, ważne, żeby były szczere i prawdziwe :) tego Wam życzę :)))
To prawda, dzieci rosną bardzo szybko. Ale ja muszę przyznać, ze mnie to bardzo cieszy. Mój Wiking jest teraz cudnym dzieckiem, a to ze stycznia, czy lutego, choć słodkie, wydaje mi się obce, mam wrażneie, że to nie był on :)
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę doczekać jak moja córcia zacznie po kolei uczyć się tego wszystkiego, obracania, chodzenia, mówienia :) Codziennie cieszę się z jej pięknego uśmiechu.
OdpowiedzUsuńZapraszam po odpowiedzi na Twoje pytania na mojego bloga :)