poniedziałek, 30 czerwca 2014

Podglądacz

Widziałam dzisiaj ponownie moją małą Kruszynkę :)
- O! Jest nasz bohater :) Widzi pani?"
- Tak, widzę... :) (wewnątrz czując, że szczęście zaraz ze mnie eksploduje!)
Miałam nawet okazję posłuchać serduszka.
Pięknie bije 140/minutę :)

Żeby jednak nie było tak kolorowo, to mam ponownie pasażera na gapę.
Torbiel na prawym jajniku o wielkości 7cm.
Na razie nie groźna, ale trzeba ją obserwować,
a w razie nagłego, silnego bólu natychmiast jechać do szpitala.
Echhhh, że też nie miała kiedy się przyplątać :-|

Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Póki co nic nie jest w stanie zaburzyć mojego szczęścia.
Każdy powtarza: "teraz musisz chuchać i dmuchać"
Tak więc uważam, chucham, dmucham... ale bez przesady,
wszystko w granicach rozsądku :)

Jutro z rana jadę na badania.
Trochę tego jest: mocz, morfologia, glukoza, HIV, WR, p/ciała HCV, antygen Hbs, różyczka, toksoplazmoca, cytomegalia, p/ciała odpornościowe, wit. D3.

A po badaniu czeka mnie miłe spotkanie, z cudownymi "kobietkami" :) 

piątek, 27 czerwca 2014

7 tydzień

Póki co w ogóle nie czuję, że jestem w ciąży,
że pod moim sercem bije drugie maleńkie Serduszko.
Czuję się dobrze, choć momentami dopadają mnie nudności.
Na szczęście trwają chwilkę i nie są zbyt groźne :)
Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam coś słodkiego,
a do czasu ciąży mogłabym dać się zabić za słodkie.
Mam za to zachcianki na lody, mogłabym je jeść codziennie
i na kawę, której dotychczas praktycznie nie piłam,
jedynie do towarzystwa, lub jakiegoś ciastka.
Kupiłam sobie zatem kawę zbożową,
a po drodze z Tesco zjadłam pysznego świderka z maszyny :P

I tak oto wkroczyliśmy w 7 tydzień :)
A w piekarniku pieką się przepyszne jagodzianki!
Już doczekać się nie możemy, a w szczególności mąż :)

czwartek, 26 czerwca 2014

Serduszko

Wstałam wcześnie rano, bo nie mogłam spać.
Nie brałam Euthyroxu jak co dzień na czczo,
tylko wypiłam trochę wody i zaczęłam szykować się do wyjścia.
Gdy dotarłam do przychodni, czekała mnie miła niespodzianka.
Dziewczyny od razu zgarnęły mnie do zabiegowego i zaczęły wypytywać jak się czuję, itd.
Mówiły, że ładnie wyglądam i zamiast przytyć, to schudłam... a to ciekawe?!
W końcu pobiegłam na USG, serce waliło mi jak dzwon,
nie wiedziałam czego się spodziewać...
Aż tu nagle, moim oczom ukazało się malusie pulsujące serduszko.
Radość i szczęście mnie rozpierały, tak bardzo na to czekałam, tak bardzo tego pragnęłam :)

Wieczorem pobiegłam z cudowną nowiną na wizytę do profesora.
Na widok badania USG uśmiechnął się i powiedział "No pięknie! :)"
Zbadał mnie, oznajmił, że wszystko jest w porządku, śladów plamienia i krwawienia brak,
wynik TSH jest na poziomie idealnym i wydrukował pokaźny plik badań do zrobienia.
Za trzy tygodnie mam się zgłosić z wynikami i wtedy założymy kartę ciąży :)
KARTA CIĄŻY! Szok! Nie wierzę! :)

Serduszko moje kochane bij mocno i dzielnie!
Jeszcze 5 tygodni i będę ciut spokojniejsza...

wtorek, 24 czerwca 2014

Jest dobrze

Czuję się świetnie!
Siedzę na zwolnieniu i odpoczywam, jak nakazał pan profesor.
Często biegam siusiu i momentami zasypiam na siedząco.
A tak poza tym, wszystko jest dobrze.
Po ostatniej wizycie czuję trochę mały niedosyt.
Fasolka była na tyle mała, że nie było jeszcze za wiele widać.
Za dwa dni kolejna wizyta, mam nadzieję, że tym razem ujrzę moje kochane małe Serduszko :)



piątek, 13 czerwca 2014

Czekam i doczekać się nie mogę

Dzisiaj zaczęliśmy 5 tydzień.
Total beta-HCG wciąż rośnie, dziś wynosi 4401,0.
W poniedziałek czeka nas wizyta u pana doktora,
mam nadzieję, że pan doktor pokaże mi Maleństwo na ekranie,
mam nadzieję, że usłyszę ze dobrze się rozwija,
mam nadzieję że potwierdzi ciążę.
Nawet nie chcę myśleć inaczej, nie chcę dopuścić do siebie złych wiadomości,
choć wiem ze muszę być przygotowana na wszystko.

Czuję się bardzo dobrze,
oprócz tego że biegam co chwilę siusiu i mogłabym całe dnie tylko spać.
Mam też problem żeby skupić się w pracy.
Momentami jest mi bardzo gorąca, lubię siedzieć w przeciągach... :-)

Już nie mogę doczekać się poniedziałku!

wtorek, 10 czerwca 2014

Pełna nadziei...

Kiedy już doszło do mnie, że chyba wreszcie nam się udało, kiedy ujrzałam wynik z krwi, nagle niespodziewanie zaczęłam plamić. Zmartwiłam się niesamowicie, błagałam, żeby to nie było to, o czym myślę... Następnego dnia popędziłam do profesora, otrzymałam dużo ciepłych słów otuchy i gratulacji. Następnie pobiegłam do apteki, z której wyszłam z reklamóweczką leków.
Luteina, Euthyrox, Femibion... nigdy nie lubiłam faszerować się lekami, ale jak trzeba, to trzeba... dla mojej małej Kruszynki wszystko :)
Nie chcę się zbytnio nastawiać, ale staram się być spokojna, odpoczywam kiedy tylko mogę, oszczędzam się i wierzę, że będzie dobrze.
16 czerwca czeka mnie wizyta, mam nadzieję, że na niej dowiem się, coś więcej i co najważniejsze, że ciąża zostanie potwierdzona na USG, bo póki co świadczy o niej jedynie wzrastające HCG :)

P.S. Na budowie wreszcie postawili nasze piętro :)

czwartek, 5 czerwca 2014

To już prawie pewne!

Jestem w ciąży!!! :-)
Nie wierzę, po prostu nie potrafię w to uwierzyć...
I drżę każdą cząstką swojego ciała o to Maleństwo.
Początki są najtrudniejsze, zdaję sobie z tego doskonale sprawę.
Oby tylko wszystko było dobrze.

Wczoraj wieczorem dostałam plamień,
okazało się też, że TSH mam bardzo wysokie...
Biegnę dziś do lekarza,
mam nadzieję, że profesor ustawi mnie dobrze lekami...

środa, 4 czerwca 2014

Niech mnie ktoś uszczypnie!

Tracąc resztki nadziei,
będąc pewną, że lada dzień nadejdzie miesiączka,
bo brzuch boli, bo piersi większe,
bo takie objawy zawsze zwiastowały miesiączkę...
ujrzałam najpiękniejsze, najcudowniejsze dwie kreseczki na teście ciążowym.
Uwierzyć w to nie mogę, kompletnie do mnie to nie dociera.
Mam wrażenie, jakby to nie działo się naprawdę...


Jestem przeogromnie szczęśliwa!
Jednak mimo wszystko nie cieszę się zbyt wcześnie...
Wierzę jednak, że to Maleństwo będzie silne i przetrwa,
że Pan Bóg, Ojciec Święty i Babcia,
będą nas mieli w swojej opiece...
Gorąco się o to modlę.



I choć nie wiem, jak to wszystko się potoczy,
jestem przeogromnie wdzięczna,
że było mi dane chociaż ujrzeć te dwie kreseczki... :)

Mimo wszystko jestem dobrej myśli.