czwartek, 22 października 2015

8 miesięcy za nami.

Dość chorowity miesiąc za nami. Staram się Olę hartować, nie przegrzewać, często spacerować, no ale... będąc w ciągłym towarzystwie małych dzieci niestety musimy liczyć się z tym, że Ola może częściej chorować. Jestem tego świadoma, ale mimo to nie ograniczamy spotkań towarzyskich. Chciałabym by nasze życie było barwne, by nie zawiewało w nim nudą, a przynajmniej teraz, kiedy ma mnie jeszcze na co dzień, póki jeszcze nie wróciłam do pracy.

Na szczęście płyn w uszku zniknął i możemy zacząć ponownie chodzić na basen. Musimy tylko uważać, aby Ola nie przeziębiła się i nie dostała kataru, przez który płyn w uszku może, ale nie musi się pojawić. 

Przebyte choroby jednak nie przeszkadzały Oli w dalszym rozwoju i nie odebrały jej radości i pogody ducha. Ten miesiąc pod względem rozwojowym był bardzo przełomowy. Ola wreszcie zaczęła sama siadać będąc pozostawiona sama na podłodze, a także zaczęła najpierw od wstawania w łóżeczku, po przez nieśmiałe wspinanie po nas, stawać sama przy kanapie. Obecnie wspina się gdzie popadnie. Nie ma dla niej miejsc niemożliwych. Wykąpać ją to nie lada wyczyn, bo przecież stawanie w wannie jest takie fajne, a mnie aż mrozi się krew w żyłach na sam widok.

A jeśli mowa o kąpaniu, to stała się posiadaczką swojej własnej szczoteczki (wcześniej czyściłam jej ząbki silikonową nakładką) i pasty, a na dodatek bardzo chętnie sama je sobie czyści, ale najczęściej te, które jeszcze nie wykiełkowały hehehe :)

Zasuwa jak błyskawica po mieszkaniu. Najbardziej lubi łazienkę. Wystarczy zostawić niedomknięte drzwi, od razu wykorzystuje moment i szybko tam "biegnie". Jednak w dalszym ciągu woli pełzać, niż raczkować... czasem jej się zdarzy przeraczkować, ale nie wiem czy to wina paneli, gdzie się ślizga, czy czegoś innego.

Potrafi ładnie sama się bawić, czasem pozwalając mi rano jeszcze dospać troszeczkę, jednak nie lubi przebywać sama. Ktoś zawsze musi przy niej być, albo kręcić się po pokoju w którym przebywa. Bardzo lubi jak ktoś się z nią bawi. Na szczęście bez problemu zostaje z rodzicami czy z mężem. Lęk separacyjny chyba jej powoli mijaa, choć nie pojawił się on u nas w trybie bardzo zaawansowanym, ona nie lubi po prostu samotności.

Ogrrrrromny z niej pieszczoch! Lubi się przytulać. Uwielbia, gdy ktoś coś do niej pokazuje, mówi, robi głupie minki, śmieje się, tańczy z nią i przed nią, śpiewa, wygłupia się. Jej głośny śmiech wówczas jest bezcenny.

Jesień nas ostatnio nie rozpieszcza. Mimo to, trafią się czasem cieplejsze dni, albo chociaż takie, kiedy świeci słońce, wtedy staramy się korzystać z jej uroków :)

P.S. No i doczekałam się! W dniu swoich 8-miu miesięcy Oleńka zaczęła raczkować na całego! Ależ jestem z niej dumna! :)

19 komentarzy:

  1. My też właśnie liczymy się z tym, że chodząc na różne zajęcia i spotkania ryzykujemy tym, że Wiking będzie łapał jakieś infekcje. Ale ja nawet uważam, że to lepiej bo i tak prędzej czy później przecież ten kontakt z innymi dziećmi musiałby się zacząć, a tak istnieje szansa, że nasze dzieci choć trochę się już zahartują.

    W naszym mieszkaniu tez najbardziej atrakcyjnym miejscem jest łazienka :) Jeśli chodzi o kąpiel, to u nas też Wiking jak tylko zaczął wstawać, to kąpie się na stojąco, ale przyznam, ze u nas właśnie od tego momentu zaczęła się najlepsza zabawa :) Wiking jest zadowolony, bo sobie stoi i chodzi po wannie, a Frankowi (bo to on go kąpie) jest łatwiej go umyć i mały się nie wierci. Jasne, ze parę razy się przewrócił i nawet zanurkował, ale w ogóle nie robi to na nim żadnego wrażenia, a zawsze ktoś obok niego jest i czuwa nad tym, żeby sobie krzywdy nie zrobił.

    Jeśli chodzi o lęk separacyjny to u nas chyba przyszedł z opóźnieniem, ale ma mniej więcej podobny przebieg do tego, jak u Was. Owszem, są momenty, kiedy Wiking nie chce mnie odstąpić nawet na krok, co utrudnia mi czasami życie, ale właściwie nie chodzi mu konrketnie o mnie tylko o towarzystwo. Wystarczy, że popołudniu mąż wróci z pracy albo kiedy jestem u rodziców wrócą inni domownicy i mama może dla Wikinga nie istnieć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale te nasze dziewczyny rosną. Pięknie Ola się rozwija i dobrze, że tak aktywnie spędzacie czas :) A jeśli chodzi o stawanie w wannie to doskonale cię rozumiem. Moja jeszcze się wtedy denerwuje, że jej się nóżki ślizgają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem Ci że u nas z raczkowaniem było podobnie. Młody umiał, ale wolał pełzać zmieniło się to jak zaczą stąpać przy meblach wtedy się rozraczkował ;)
    Dużo zdrówka dla Was!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj to zdrówka dla Małej i oby już reszta roku przeszła bez żadnych chorób. No proszę jakie postępy :) Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo zdrówka:) Ola musi nabrać odporności:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A widzisz, doczekałaś się raczkowania :) Super :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczkujące dziecię jest powodem do dumy :) i rozpływania się w jego słodkości ;) oby Ola już tylko zdrowa była i dalej odkrywała świat! Teraz będziesz musiała ją gonić :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ahhhh ten zawadiacki uśmiech, jakby chciała powiedzieć "Że co? Ja nie potrafię? No to patrzcie!" ;)

    Na pewno choróbska to nic przyjemnego ani dla dziecka, ani dla zmartwionych rodziców, ale myślę, że Oli się przez to wyrobi solidna odporność. Teraz trochę przechoruje, a później to będzie jak w zbroi przy kichających i prychających dzieciach. Raczej nie wierzę, by to mogło pójść w drugą stronę, że tylko na dobre jej to wyjdzie ;)

    I o co chodzi dzieciom z tym kiblem?! :P hehe u siebie mam dokładnie to samo, tylko drzwi z łazienki się uchyli to już słyszę moje Pełzadło, jak rzuca się by wejść do środka ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluje nauczenia się raczkowania :) Teraz to już "sama" będzie zwiedzać świat:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. My też teraz mamy chorowity okres, taka pora, że sprzyja wszelkim chorobom. Co to za spacerówka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jesteście zadowoleni? Pytam wszędzie i wszystkich o spacerówki bo właśnie czegoś szukamy ;)

      Usuń
    2. Tak, bardzo jestem zadowolona... gdybym miala drugi ra kupowac wozek to wybrala bym ten sam... jedynie inny kolor bo sa nowsze, ładniejsze :) Ale to wozek z zestawu 2w1 ;)
      Typowa spacerowke mamy z Baby Joggera City Mini ZIP :)

      Usuń
  11. No tak, częste przebywanie z dziećmi 'grozi' różnymi choróbskami. Heh na własnej skórze się o tym przekonałam ;) Aleeee uważam, że mimo wszystko takie częste spotkania wpływają na dziecko lepiej niż gorzej :)
    No i gratuluję raczkowania!!!! :D Super. Jak wcześniej poruszała się z prędkością błyskawicy, to co będzie teraz ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratulacje dla Oli, niech nadal sie cudownie rozwija i zaskakuje mamusie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. gratuluję raczkowania! a z tym chorowaniem - eh dopiero co zdrowe dziecko, wszystko ok a tu nagle bach! gorączka! oszaleć można

    OdpowiedzUsuń
  14. Super się ta twoja piękność rozwija :) oby tak dalej, samo szczęście i radość :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Z miłą chęcią czytam o Twoim bąblu i wyobrażam sobie nasz mały żywioł w tym wieku... :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdolna Ola! Oby tak dalej :) i oby mniej straszenia mamy, haha :*

    Pozdrawiam, Panna O ❤

    OdpowiedzUsuń