wtorek, 9 grudnia 2014

Przyjaźń…

Czy ona w ogóle istnieje? Już dawno przestałam się łudzić… :(

Brakuje mi osoby takiej prawdziwej, takiej bliskiej sercu, z którą mogłabym spotykać się w każdej chwili na pysznej kawie, czy herbacie, plotkować, śmiać się, czasem się wyżalić… nie czekając czy znajdzie dla mnie czas i wpisze mnie w swój kajet. 

Mam wrażenie, że mimo kilku znajomych z którymi utrzymuję jako taki kontakt, poza mężem, jestem tu sama jak palec, w tym wielkim mieście, w tych czterech ścianach…

Rozumiem, że każdy ma swoje życie, swoje sprawy, swoje rodziny, swoich „lepszych” znajomych, swoją pracę i obowiązki… dlatego nikomu się nie narzucam, widocznie jestem mało interesująca :)

Zawsze byłam osobą towarzyską, lubiłam przebywać tam, gdzie jest pełno ludzi, gdzie jest wesoło, gdzie wiecznie coś się dzieje... Teraz zastanawiam się, czy ze mną jest wszystko w porządku? Może ja jestem zwykłą nudziarą, albo mam coś w sobie co ludzie nie lubią? Jeśli ja nie zaproponuję i nie zorganizuję jakiegoś Sylwestra, Andrzejek, czy innych duperelek, to nikt nie wpadnie na pomysł żeby to zrobić, bądź nas zaprosić do siebie... Staram się szukać każdej możliwej okazji żeby spotkać  się w większym gronie, miło spędzić czas, ale ileż można? Ja też bym chciała zostać kiedyś do kogoś zaproszona, nie martwić się o menu, czy późniejsze sprzątanie po gościach...
Miałam nadzieję, że chociaż z bliskim kuzynem i jego żoną uda nam się złapać jakiś lepszy kontakt, bo mieszkają w Warszawie, planują kupić tu sobie mieszkanie, ale gdzie tam... Ostatnio w odpowiedzi na smsa "Co u Was słychać? :)", dostałam "Wszystko ok :)"... Bez komentarza.

Staram się więc organizować sobie jakoś czas, żeby nie zwariować obecnie sama ze sobą. Choć tak właściwie to nie jestem sama… Moje ukochane Dzieciątko za każdym razem daje mi znać, że jest przy mnie, swoimi ruchami sprawia, że uśmiecham się i od razu robi mi się cieplej na sercu :)

Jej przyjście na świat wynagrodzi mi wszystko. Będę miała Ją, będę mogła żalić się bez końca, tak samo też uśmiechać się i wygłupiać. Będziemy dużo spacerować i wspólnie spędzać mnóstwo czasu :) Pewnie i tak poza dziadkami nikt nie będzie nas odwiedzał, bo znając życie nikt nie będzie miał na to czasu...

Chociaż kto wie, być może kiedyś jeszcze spotkam na swojej drodze prawdziwą przyjaciółkę od serca...?

24 komentarze:

  1. Oj Kochana! Czemu Ty nie mieszkasz bliżej? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś częściej mogła bywać w Warszawie... :*

      Usuń
  2. Ja w dzieciństwie miałam przyjaciółkę ale nasze drogi się rozeszły. Później długo, długo nic. W końcu poszłam do pracy i tam poznałam fantastyczną dziewczynę z którą nadawałam na tych samych falach. Długo się kumplowałyśmy, ale po czasie to kupmelstwo zamieniło się w prawdziwą przyjaźń. Rozmawiamy codziennie, spotykamy się co jakiś czas, nasi mężowie bardzo się polubili a dzieciaki mamy w podobnym wieku. Nic lepszego :) Życzę Ci z całego serca takiej przyjaźni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko pozazdrościć :)
      Ja w dzieciństwie też miałam przyjaciółkę, jednak każda porozjeżdżała się w swoją stronę. Na koleżanki z pracy nie mam co liczyć, choć mam jedną taką, z którą staram się regularnie spotykać, ale jak się ma w jej przypadku 3 prace, to czasem ciężko... Nasz zawód niestety ma to do siebie, że jest mało doceniany i większość osób robi na 2, a czasem nawet 3 etaty... a w tym wszystkim jeszcze trzeba znaleźć czas dla rodziny (kto ją posiada), więc na spotkania i plotki ciężko jest się umówić...

      Usuń
  3. Wiesz, że mam tak samo? Niestety. Dawno przekonałam się, że każdy ma swoje życie, a mi nic do tego. Mam jedną przyjaciółkę, ale co z tego, kiedy dzieli nas kilkanaście kilometrów, niestety niefortunnie - ona mieszka trochę na wsi. I widzimy się raz na dwa tygodnie, albo raz w miesiącu. Na co dzień tęsknimy. Co zrobić? Zwłaszcza, kiedy teraz nie pracuję i mam mnóstwo czasu wolnego, to ubolewam nad tym, że całe dopołudnia i często popołudnia spędzam w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przynajmniej taką przyjaciółkę masz i masz za kim tęsknić... :)

      Usuń
  4. Córka będzie Twoja przyjaciółka. Za 20 lat będziecie razem pić kawę plotkując:) Mam jedną przyjaciółkę w Anglii widuje ją kilka razy w roku to mało. Przyjaźń to skarb zobaczysz, że gdzieś na Ciebie czeka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, ze nie mieszkasz w moim miescie choc do Lodzi jakos strasznie daleko nie jest. :) Bysmy sie spotykaly, tak jak teraz z innymi mamusiami sie widuje. Cos dla mamy, coś dla maluszka. :)

    Przykro mi, że tak to wszystko odbierasz, może na nieodpowiednich ludzi trafiacie. Moze po narodzinach małej poznacie innych rodzicow :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamus blogowych w Warszawie nie malo ale czasem mam wrazenie, ze nie pasuje do tego towarzystwa, ja...zwykla, prosta dziewczyna ze wsi na przeciwko kobiet-mamus lajfstylowych, parentingowych, itd... chyba nie dorastam do tego poziomu ;)

      Usuń
    2. Oj to ja też nie. ;) Akurat ja spotykam się z moimi znajomymi, bo tak się złożyło, że we trzy zaszłysmy w ciążę. :D

      Usuń
  6. Rozumiem Cię. Też nie mam takiej osoby najbliższej. Kiedyś miałam, ale widocznie to nie było to, skoro w rezultacie nic już z tego nie ma. W poprzedniej pracy byłam dość blisko z dwoma dziewczynami i strasznie było mi żal, że przechodzę do szkoły właśnie ze względu na łączącą mnie z nimi więź. Jednak coś się stało po drodze, a efekt jest taki, że jeśli mamy kontakt, to raczej taki kurtuazyjny. Obecnie też mam bliższą koleżankę w pracy (na szczęście, bo byłam przekonana, że nikogo tam nie znajdę), ale nie jest to rodzaj przyjaźni, której bym oczekiwała, choć bardzo dobrze rozumiem się z tą osobą.
    Mamy z M. wielu znajomych i bywają okresy, że nasze życie towarzyskie jest bogate, czasem mniej. Jednak takich prawdziwych przyjaciół brak. Hm, znak czasu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tez bywa tak ze sa okresy gdzie zycie towarzyskie kwitnie, a sa takie ze zalega cisza...

      Usuń
  7. skąd ja to znam...a teraz dodatkowo jestem w nowym kraju...niby z czystym kontem mogę szukać nowych znajomości, ale to wcale nie jest takie łatwe. 4 ściany i ja, w wielkiej Norymberdze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam jedną taką osobę- taką prawdziwą od serca z którą przeżyłam niezwykle dużo miłych i ciężkich chwil. Zawsze przy mnie była i wspierała. I jestem bardzo wdzięczna, że ją mam bo widzę, przyjaźń nie jest już taka oczywista. Co do organizacji różnych spotkań to mam takie samo wrażenie- jak sama nie wyjdziesz z inicjatywą to cisza!
    Też często myślałam o sobie jako o nudziarze. Bo skoro wszyscy się bawią i gdzieś chodzą a ja siedzę w domu i muszę sama organizować, to coś musi być nie tak. Teraz kiedy jest Kamil już w ogóle tego nie analizuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że gdy pojawi się Ola, również przestanę to analizować... a Ona wypełni mi każdą pustkę :)

      Usuń
  9. Oj, to też smuteczki się wczoraj wkradły :( Bo u nas godz. 21:40, a Polcia dopiero usnęła- koszmar jakiś, ale chyba w końcu zęby idą.
    Co do przyjaźni, to u mnie też się jakoś to wszystko... porozjeżdżało. O przyjaźń trzeba bardzo dbać, a kiedy zmieniają się priorytety (np. rodzi sie dziecko :)) jest o to niestety coraz trudniej. Myślę, że wkrótce się o tym przekonasz :) Dobrze, że w naszym otoczeniu jest ktoś, kto o nas myśli, dzwoni (jak moja siostra), ciągnie za język (kiedy nie chce się nim ruszyć), opieprzy ;) (bo się nie odzywamy i to ona znowu musi pierwsza...) - ma dziewczyna cierpliwość ;) Tak chyba wygląda prawdziwa przyjaźń... Czasem słodkie, czasem gorzkie słowa, ale zawsze szczere. Taką przyjaźń wypracowuje się latami, w naszym przypadku- 34 :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie jest mieć siostrę :)
      Ja niestety nie mam ani siostry, ani brata... ale nie mam o to do nikogo żalu... rodzice bardzo chcieli dać mi rodzeństwo, ale niestety, nie można mieć wszystkiego, co się chce, natura sama zadecydowała... Może dlatego teraz tak łaknę czyjegoś towarzystwa, bo zawsze byłam "sama" i zazdrościłam koleżankom, które miały siostry, czy braci... :)

      Usuń
  10. O przyjaźnie nie jest w dzisiejszym świecie łatwo, bo dużo ludzi "nie ma czasu". Znam to bardzo dobrze. Na szczęście mam jedną przyjaciółkę, niestety nie mieszkamy w tym samym mieście i widujemy się raz na miesiąc, ale zawsze to coś i musi mi to wystarczyć. Problem z tym, że od kiedy pojawiła sie nasza córka wielu znajomych bez dzieci przestało brać nas pod uwagę

    OdpowiedzUsuń
  11. W Warszawie człowiek może się poczuć chyba rzeczywiście samotny. W sumie w każdym mieście, gdzie nie ma tak znajomych. Znajomi znajomymi. No własnie - mieć takie prawdziwego przyjaciela, to skarb. Ja przyjaźniłam się długo z jedną osobą, cały okres szkolny, a potem jak wyjechałam to niestety nasze drogi się rozeszły. Tutaj na miejscu po długim czasie spotkałam kogoś z kim można szczerze pogadać i spędzić czas, ale kiedy zaszłam w ciążę i przestałyśmy razem pracować widujemy się bardzo rzadko. Na szczęście mam się do kogo odezwać, do Kuby :p ale no nie powiem mu o wszystkim :D Mam nadzieję, ba! wierzę w to, że w końcu stanie na Twojej drodze bratnia dusza :) Pozdrawiamy ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Prawdziwy przyjaciel to na prawdę wielki skarb i nie trzeba mieć ich mnóstwo wystarczy jeden. Ja mam przyjaciółkę, z którą od podstawówki się nie rozstaję. Teraz rzadziej się widzimy bo niestety nie mieszkamy już w tym samym mieście, ale cały czas kontakt jest zachowany. W Warszawie mam kilku znajomych, ale są to znajomi, nie przyjaciele od serca, ale nie mam co narzekać bo jak tylko mogę spotykam się z dwiema bardzo bliskimi koleżankami, z którymi potrafię gadać cały dzień, a jak zadzwonimy do siebie to 3h mam wyjęte z życia :)

    Kochana, nasze spotkanie już tuż tuż, także mam nadzieję, że bardzo miło nam się będzie rozmawiało i nie skończy się na jednym i że będziemy mogły się odwiedzać, w końcu daleko do siebie nie będziemy miały jak się przeprowadzisz :) Bardzo chętnie spotkam się z Tobą przed porodem, jeżeli masz na to ochotę i nie straszna Ci odległość :) W moich okolicach jest bardzo fajna kanjpka, w której mogłybyśmy się spotkać, a co najważniejsze podają tam szarlotkę na ciepło z lodami i bitą śmietaną :)) - w razie czego pisz na maila :)

    Ściskam mocno!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu... szczerze? Wczoraj pisząc tą notkę myślałam o Tobie i zastanawiałam się, jak się ta znajomość rozwinie i nie ukrywam, że pokładam w niej wielkie nadzieje... w końcu będziemy miały mnóstwo wspólnych tematów do rozmowy i będziemy mogły dzielić się doświadczeniami ;)
      Ja nie potrzebuję wielkiego zainteresowania, wystarczy mi tylko jedna taka osoba, dla której ja będę zawsze i która zawsze będzie dla mnie... :) Uważam, że lepiej jest mieć jedną, a bliską, na której zawsze można polegać, niż wiele z którymi różnie to bywa...

      Pozdrawiam cieplutko :*
      I już do Ciebie piszę na maila ;)

      Usuń
  13. A ja mam wrażenie, że im bardziej wchodzę w dorosłość, tym mniej mam czasu na wszystko i muszę planować rzeczy na kilka dni do przodu. Z pracy wracam koło 17-tej, nie zawsze mam czas, żeby obiad zjeść o normalnej porze w firmie, bo coś trzeba zrobić, a co dopiero móc spokojnie porozmawiać czy się ponudzić, potem zakupy, gotowanie, ogarnianie mieszkania itd. Padam o 21 ;) Gdzieś w tym wszystkim chciałabym odpocząć, nie mówiąc o książce czy treningu i czasie z P. - i gdzie tu czas na spontaniczne wyjście ze znajomymi :D?

    Mamy wielu znajomych, z którymi czasem się spotykamy, ale to "czasem" to bywa raz na miesiąc albo dwa. Przyjaciół mam dwoje - dziewczynę, którą znam od zawsze (od czasów brzucha :p) i przyjaciela ze szkoły. I wiesz co? Też mam problem, żeby się z nimi spotkać spontanicznie, bo ciągle ktoś coś ma do zrobienia, ciągle w biegu itd. Dlatego potem się okazuje, że rozmawiamy raz na miesiąc, a widzimy się raz na dwa, bo inaczej nie starczyłoby czasu na resztę życia ;) Teraz to w ogóle nie ma mowy o jakiejś spontaniczności, bo będę na Śląsku kilka dni w miesiącu. Może żyję w za dużym pędzie, na pewno tak jest, ale rzeczywistość to trochę wymusza. Na razie nie pozostaje mi nic innego jak umawiać się z innymi z kilkudniowym wyprzedzeniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. W dorosłym życiu chyba ciezko sie z kims tak naprawde zaprzyjaznic, bo tak jak piszesz nie ma na to czasu- bo praca dom obowiazki dzieci... Dlatego ja ciesze sie, ze mam 3 bliskie przyjaciolki z lat szkolnych i ze ta przyjazn przetrwala do dzis. Wiem, ze jestem szczęściarą :-)

    OdpowiedzUsuń