środa, 29 lipca 2015

Po burzy.

Nareszcie wyszło słoneczko. Domniemam, że marudzenie i wszczynane awantury na spacerach były podyktowane prawdopodobnie kolejnym skokiem rozwojowym. Nie jestem oczywiście pewna, ponieważ nigdy nie wiem, kiedy one występują. Nie zwracam na nie uwagi, bo u nas takie gorsze dni są to jedno-dwudniowe wyskoki raz na jakiś czas. Stąd tylko moje gdybanie.

Skąd jednak takie moje przemyślenia? Zazwyczaj po takim skoku dziecko nabywa nowych umiejętności. Ola zaczęła coraz bardziej garnąć się do siadania. Niezmiennie ćwiczy brzuszki zarówno w domu, jak i na spacerach, wiecznie jeździ z uniesioną głową w przód. Zdarza mi się czasami liczyć ile tak wytrzyma i dochodzi nawet do kilkunastu sekund. Wieczorem, po popołudniowej awanturze przewróciła się pierwszy raz z brzucha na plecy... No i się zaczęło! Tak jej się spodobało, że teraz turla się po całym salonie. Także mamy już na koncie pełzanie do tyłu i turlanie się :)

Są również postępy w jedzeniu. Wczoraj zjadła już całego ziemniaczka śmiejąc się przy tym. Miałam wprowadzić następne warzywko - marchewkę... ale jednak postawiłam na cukinię.

Na spacerach znów zapanował spokój... ufff odetchnęłam z ulgą. Nie wiem czy to zasługa zmiany gondoli na spacerówkę, a może to ta chusta wożona w koszu na wszelki wypadek ma jakieś specjalne moce... a może po prostu Ola miała gorszy dzień. W każdym razie bardzo się cieszę i pomału przyzwyczajam się do spacerówki. Spacery znów stały się dla nas przyjemnością :)

Wczoraj pod wieczór, wracając ze spaceru miałyśmy okazję podziwiać piękną tęczę nad naszym osiedlem. Niestety zanim wpadłam na pomysł, by zrobić zdjęcie, tęcza zdążyła już prawie zniknąć.

10 komentarzy:

  1. O, widzisz. :) Cieszę się, że na spacerach się unormowało. Racją jest, że po każdej burzy musi przyjść słońce - i w pogodzie, i w życiu. :)). Tulę ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. no to jeszcze trochę i Ola będzie pięknie siadać :)
    Olek też nas wczoraj zaskoczył i się przewrócił z brzuszka na plecy! Ale to chyba póki co wypadek przy pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny widok. :) :) A widzę, że u Was od początku ta przekładka funkcjonuje. Ja ją dopiero wsadziłam, jak Nadia całkiem prosto zaczęła siedzieć i przestała się "kiwać". Wcześniej mnie to denerwowało.
    Cieszę się, że z jedzeniem lepiej :):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze po deszczu wychodzi słońce. Tak samo jest w macierzyństwie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i widzisz... Wszystko powolutku. cieszę się, że Ola robi takie postępy.
    Tęcza to piękny wybryk natury :)

    OdpowiedzUsuń
  6. skoki rozwojowe to ciekawe zjawisko i czasem ciezko sobie z nimi poradzic :)
    Pieknie wyglada Wasze osiedle na tym zdjeciu

    OdpowiedzUsuń
  7. O nasze córcie mają tak samo na imię, tylko moja Ola jest prawie miesiąc starsza :) Ale zbieg okoliczności. My właśnie chyba przechodzimy skok rozwojowy. Mała jest strasznie niegodziwa, tylko na rączki, przebrać się nie chce, ubrać też nie... mam nadzieję że to minie!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. a u nas pamiętam,że dynia całkowicie odpadła :P nie podeszła :P
    fajnie sobie rośniecie :) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam, że nie mogłam się doczekać przejścia do spacerówki, jakoś tak doroślej to dziecko w niej wygląda :-)
    Śliczna jest Ola! :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. O dzięki Wam widzę nasz wózek złożony w wersji spacerowej :D Ładnie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń