piątek, 20 lutego 2015

9 miesięcy stwarzania świata :)

Chyba najwyższy czas na podsumowanie... w końcu 41 tydzień ciąży do czegoś zobowiązuje... :) Dziewięć wyjątkowych miesięcy, a każdy z nich niosący ze sobą coś nowego, coś pięknego, coś wspaniałego... każdy z nich przeżyty od samego początku, do samego końca, maksymalnie... :)

I trymestr: wielkie zaskoczenie i niedowierzanie, bo przecież dopiero co była operacja, a tu już, tak nagle, tak niespodziewanie na teście pojawiły się dwie kreseczki? Wyczekiwałam wszelkich symptomów ciąży: bóle i obrzmienie piersi, nudności, wymioty... Nic z tego, nie doczekałam się! Jedynie zmęczenie mnie dopadło i duże rozkojarzenie w tych pierwszych tygodniach. Z niecierpliwieniem wyczekiwaliśmy pierwszego genetycznego USG, aby zobaczyć nasze Maleństwo, aby usłyszeć z ust lekarza, że wszystko jest dobrze, aby odetchnąć z ulgą... w końcu doczekaliśmy się! :)

Miesiąc 1 - wielka niewiadoma i nieświadomość tego, co za chwilę nas spotka.

Miesiąc 2 - przeogromna radość, pomieszana z jeszcze większym strachem.

Miesiąc 3 - uffff co za ulga, w końcu można troszkę odetchnąć.

II trymestr: upłynął niesamowicie szybko. Ponoć II trymestr jest najlepszy... kobieta kwitnie, ma mnóstwo siły i energii, jest radosna... i tak właśnie było ze mną. Nie mogłam na nic narzekać, energia mnie rozpierała na każde możliwe strony, w końcu mogłam całą sobą, bez obaw, cieszyć się ciążą. Wyczekiwałam pierwszych, niewinnych ruchów Maleństwa. Doczekałam się dość szybko, bo w 17 tygodniu, gdy zaskoczyło mnie delikatne pukanie. Po kilku dniach nie miałam już żadnych wątpliwości, że to Malutka Ola daje nam o sobie znać. Naszą "połówkę" ciąży uwieczniliśmy śliczną sesją zdjęciową, choć jeszcze niewiele na zdjęciach widać, dla mnie będą one stanowiły wspaniałą pamiątkę. Podczas kolejnego, połówkowego USG dowiedzieliśmy się, że w moim brzuszku rośnie dosyć spora i silna dziewczynka :)

Miesiąc 4 - pierwsze, wspólne wakacje "we troje"

Miesiąc 5 - pierwsze cudowne, nieśmiałe ruchy w brzuszku, połowa ciąży za nami.

Miesiąc 6 - pierwsze widoczne kształty brzuszka i wspaniała nowina: "dziewczynka"

III trymestr: ten z kolei zleciał jeszcze prędzej niż dwa poprzednie. Zajęta przygotowywaniem wyprawki i urządzaniem mieszkania nawet nie spostrzegłam, kiedy te ostatnie trzy miesiące zleciały? Korzystając z dobrego samopoczucia, braku nieprzyjemnych objawów i mnóstwa energii, starałam się ogarnąć i pozałatwiać jak najwięcej spraw, przed przyjściem naszej Córeczki na świat. Chciałam te miesiące spożytkować jak najlepiej, a przy tym nacieszyć, jak tylko się da tymi ostatnimi wspólnymi miesiącami, kiedy nasza Dziecinka rozciąga się w moim brzuszku. Chciałam, żeby te chwile trwały jak najdłużej, chciałam nasycić się nimi do woli i udało się. Miałam to szczęście przeżyć wspaniałą, bezproblemową, bardzo przyjemną ciążę, od samego początku, do samego końca... :)

Miesiąc 7 - nowe hobby i pierwszy portret naszej córeczki.

Miesiąc 8 - wicie gniazdka i dopinanie wszystkiego na ostatni guzik.

Miesiąc 9 - ogromna radość i oczekiwanie...

To były najwspanialsze chwile w moim życiu, nigdy ich nie zapomnę! :) Najwyższa jednak pora powitać nasze Dziecko na świecie. Wiem, że w moim brzuszku jest Jej najlepiej, ale my tu wszyscy już doczekać się Jej nie możemy :) A jutro... Jutro o 8 mam zgłosić się na Izbę Przyjęć. Ogarnia mnie trochę strach i panika, boję się komplikacji związanych z indukcją i przedłużającym porodem. Mimo wszystko staram się myśleć pozytywnie i mam nadzieję, że "lada moment" powitamy na świecie nasze wielkie, małe Szczęście :) Już niebawem przytulę to niewinne, bezbronne, cieplutkie różowe ciałko i będę tak trwać w tym skupieniu, wspominając z uśmiechem na twarzy te cudowne chwile oraz rozmyślać nad tym, co właśnie szykuje nam los... :)

Córeczko, do zobaczenia już wkrótce! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz