niedziela, 18 maja 2014

A jednak...

Marzenia się spełniają... a przynajmniej te malutkie :)
Mam swój upragniony rower!
Nie omieszkałam go wypróbować zaraz po pracy, jeżdżąc w ciemnościach miejskimi alejkami...
Coś wspaniałego, nie żałuję żadnej złotówki wydanej na ten rower.





Teraz możemy zwiedzać okoliczne ulice, uliczki, każdy zakamarek i przede wszystkim przejechać wzdłuż i wszerz las znajdujący się niedaleko nas :)

Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła wybierać się na wycieczki z moim upragnionym dzieciątkiem...

A teraz czekamy na lepszą pogodę i chcielibyśmy wybrać się na jakiś całodniowy piknik, na jakąś cichą, spokojną polankę... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz