niedziela, 3 maja 2015

Dziesięć...

Codziennie zastanawiam się, po kim ona ma to poranne wstawanie, bo na pewno nie po mnie, ani nie po mężu. Codziennie między 6:00, a 6:30 bez względu na to czy jest najedzona (bo czasem budzi się po 5:00 i je, tak jak dziś), czy ma suchego pampersa, budzi się, prowadząc swoje monologi w łóżeczku lub przygotowując się do biegów przełajowych... a najczęściej to po prostu domaga się uwagi i nie ma zmiłuj, trzeba wstawać :) Ta mała Istota sprawia, że o wiele więcej rzeczy, sytuacji w życiu doceniamy. Nawet najmniejsze drobiazgi potrafią sprawić mnóstwo radości... a najbardziej, szczery, poranny uśmiech dziecka :)

Dzięki dzisiejszej porannej pobudce miałam okazję podziwiać przepiękny wschód słońca za oknem... :)

Słońce przepięknie świeci nam do okien od samego rana, ptaszki radośnie śpiewają i kogut pieje u sąsiada... nawet tu, w Warszawie, mamy małą namiastkę wsi. Pora wstawać na całego, szkoda marnować tak pięknego dnia, zapowiada się ładna niedziela :)

A mnie w związku z dzisiejszym dniem naszły małe przemyślenia. Będzie mnie mniej w internecie. Chciałabym na maksa wykorzystać ten wolny czas z Olą zwłaszcza teraz, gdy robi się tak pięknie i wiosennie... Obiecałam sobie, że nie będę przesiadywać w internecie podczas karmienia, chcę poświęcić Oli jak najwięcej uwagi, zwłaszcza w takich chwilach, celebrować je i cieszyć się nimi, bo wiem, że będę za nimi wkrótce bardzo tęsknić. Ola rośnie i domaga się już więcej naszej uwagi :) Znajdę czas na internet, gdy Ola będzie spała, a mieszkanie będzie ogarnięte. Jakiś czas temu naszła mnie myśl, żeby kupić tableta. Laptopa nie chce mi się odpalać, a na komórce mam trochę mały wyświetlacz. Nic z tego, przemyślałam to i wolę za te pieniądze kupić coś Oli, chociażby np. krzesełko do karmienia :) Koniec z przesiadywaniem w internecie do później nocy. Przekonałam się kilka razy, że chodząc spać ok 22:00, rano jestem wyspana i pełna energii. Nie chcę, żeby internet zdominował moje życie... są rzeczy ważne i ważniejsze... :) Do tych postanowień natchnął mnie post Martyny. Ludzie... jakiś on jest prawdziwy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz