środa, 13 maja 2015

Pamiętam maj, rok temu... :)

Ciepłe, słoneczne dni, wspaniały nastrój, nowa, lepsza ja... z nadzieją patrząca w przyszłość. Aktywnie spędzany czas, spacery, wycieczki rowerowe. Pamiętam jak marzyłam o wspólnych wycieczkach we troje. Pamiętam nabożeństwa majowe, na które często uczęszczałam i za każdym razem modliłam się o nasze małe Szczęście. Pamiętam monitoring i radość, kiedy to za każdym kolejnym razem pęcherzyki coraz bardziej rosły, rosły i rosły...

Dokładnie pamiętam pewien piątkowy poranek. Leżałam sobie na balkonie, ciepłe promienie słoneczne opalały moje ciało... leżałam i uśmiechałam się sama do siebie. To właśnie wtedy, w ten dzień powstawał nasz mały Cud. Cud, który teraz rośnie jak na drożdżach, uśmiecha się każdego nawet najbardziej ponurego dnia i sprawia przeogromną radość sercu memu. W życiu bym nie pomyślała, że właśnie wtedy, leżąc i rozmyślając, marząc i w duchu prosząc... wymodlę sobie nasze ukochane Dzieciątko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz