sobota, 27 czerwca 2015

O rozszerzaniu diety przemyśleń kilka...

Już jakiś czas temu przestałam porównywać Olę do jakichkolwiek tabelek oraz norm... mimo, że nie odbiega póki co od nich, to i tak uważam, że każde dziecko jest indywidualne i rozwija się swoim własnym tempem. Jestem jednak bardzo zaskoczona w jak szaleńczym tempie rozwija się Ola. Już niejednokrotnie pisałam, że co rusz zaskakuje nas swoimi nowymi umiejętnościami. Wiem, że przynajmniej do roku czasu, będzie to na porządku dziennym... Cieszę się, bo uwielbiam odkrywać i zdobywać z nią nowe umiejętności :)

Dziś na przykład po raz pierwszy włożyła sobie stópkę do buzi. Ależ to uroczo wyglądało. Mąż bardzo chciał zobaczyć i czekał na tą chwilę, ale gdy go zawołałam, Ola już stópkę zdążyła wyjąć... No nic, może innym razem się uda :)

Powoli zaczynam myśleć o rozszerzaniu diety Oli. Planowałam to zacząć robić po czwartym miesiącu, ale po przeczytaniu kilku artykułów, jednak jeszcze się wstrzymam. Póki co moje mleko jej w zupełności wystarcza, najada się i nie wykazuje jakiś szczególnych cech aby była gotowa na rozszerzanie diety. Będziemy ją obserwować, jeśli wyczujemy ten moment, to zaczniemy podawać pierwsze warzywka. Być może będzie to za miesiąc, a może dopiero po szóstym miesiącu, jak zaleca WHO. W każdym bądź razie nigdzie nam się nie spieszy :)

Chciałabym skorzystać z metody BLW, jednak nie mam nic przeciwko startym warzywkom czy owocom. Chciałabym podawać Oli również warzywka i mięsko w kawałeczkach, ale nie mam nic przeciwko podawaniu jedzenia z łyżeczki. Będę robić tak, aby nam obu było dobrze :) Raczej chciałabym uniknąć przesadnego babrania (czytaj brudzenia) się jedzeniem. Nie mam nic przeciwko temu, jak coś gdzieś spadnie, czy jak dziecko wybrudzi rączki lub buziaczka, no ale żeby tak całe od stóp do głów (bo nie raz oglądam takie przypadki), to nie. Dziękuję bardzo! ;)

A póki co uczymy się pić z kubeczka Doidy cup, na razie moje mleczko, bo próbowałam Oli ostatnio dać wodę, ale niestety nie dało się. Mała pogardziła wodą, wypychała butlę językiem, krzywiła się i nie chciała pić. Ściągnięte na poczekaniu mleko od razu wypiła. Nie dała się oszukać cwaniara jedna! Będziemy jeszcze próbować, może w końcu "posmakuje" jej woda za jakiś czas :)

2 komentarze:

  1. Jak oceniasz ten kubeczek? Łucja ostatnio nie daje w spokoju wypić mi kawy, siega za każda szklankę która ma w pobliżu i próbuje przytkać ją sobie do buzi. Zastanawiałam się by zakupić jakiś kubeczek niekapek i wypróbowac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas sie sprawdza... jest fajny do nauki picia w domu... na spacery kupie Lovi 360, bo jest dla mnie imitacja kubka... Niekapkow raczej sie nie zaleca... ale Wy sie butla karmicie to w sumie bez różnicy... Ja Ole bardzi rzadko karmie butlka... a raczej mama albo maz... wiec wole zevy uczyla sie pic z "normalnego" kubeczka :)

      Usuń