czwartek, 5 marca 2015

Codzienność...

Z utęsknieniem oczekujemy na cieplejsze dni... Póki co nieustannie jest szaro, buro i ponuro, a do tego wieje nieprzyjemny wiaterek. Chciałabym już bardzo wybrać się z Olą chociaż na krótki spacerek, ale póki co wszystko muszę odwlec w czasie i czekać...

Mimo wszystko nie poddajemy się i przynajmniej troszkę "werandujemy" co by zahartować naszą małą Księżniczkę. Wczoraj 20 min, dzisiaj 20 min. Oprócz tego dzisiaj mamy pierwszą wizytę u pediatry w przychodni, którą wybraliśmy, a jutro wizytę w poradni neonatologicznej w szpitalu, w którym rodziłam, więc troszkę się przewietrzymy :)

Ciekawa jestem ile Ola przybrała na wadze. Póki co je bardzo ładnie, choć mam wrażenie dzisiaj, że mam piersi opróżnione na maksa. Wcześniej bywały cięższe i troszkę twardsze, a dziś są miękkie... Echhh mam nadzieję, że nie braknie mi pokarmu dla tego małego Ssaczka. Wspomagam się póki co herbatką Bocianek no i zobaczymy...

Ola pięknie przesypia noce, pampersy zapełnia w tempie ekspresowym, w ciągu dnia również jest grzeczniutka w porównaniu z tym, jaka była na samym początku. Domyślam się, że było to spowodowane małą ilością pokarmu i Ola zwyczajnie nie dojadała. Obecnie potrafi się dobrze najeść, a po jedzonku cudnie się uśmiecha, zwłaszcza z samego rana... Uwielbiam ten widok! :)

Borykamy się niestety z nadmiernie przesuszoną skórką. Niestety tak zachwalany Olej kokosowy u nas się nie sprawdził. Kosmetyki z HiPPa również póki co musimy odłożyć na bok, a szkoda bo dostaliśmy ze szpitala od p. Oddziałowej dosyć pokaźną wyprawkę. Zamówiłam Emolium i mam nadzieję, że wszystko jakoś się unormuje. A póki co, dzisiejszego poranka Oli odpadł pępuszek, znalazłam go całkiem przypadkiem w pampersiku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz